Praktycznie od końca wojen napoleońskich Szwecja pozostaje krajem neutralnym. Wyjąwszy kilka misji pokojowych jej armia już nigdy od tego czasu nie przekroczyła granic królestwa. Brak zaangażowania w kolejne wielkie konflikty kontynentalne pozostawał wyzwaniem dla miejscowych polityków i wymagał lawirowania między zwaśnionymi stronami. Premią za ten stan rzeczy był jednak rosnący dobrobyt. Kraj formalnie bowiem nie uczestniczył w zmaganiach I i II wojny światowej, ale prowadził ożywione stosunki handlowe z obydwoma walczącymi blokami. Szwedzka neutralność nie oznaczała oczywiście utraty zdolności
obronnej i likwidacji wojska. Już od 1901 roku obowiązywał w Szwecji
powszechny pobór, a koszary armijne stały się jednym z wyróżniających się monumentalnych elementów architektonicznych tutejszych miast. Dziś wiele z nich po rewitalizacji stanowi siedziby urzędów, placówek oświatowych czy muzeów wojska. Miejscowe regimenty
zbrojne podlegały też stałej modernizacji z czym wiązał się rozwój
przemysłu zbrojeniowego rozwijanego w ramach wielkich koncernów z
udziałem państwowego kapitału. Także po 1945 roku Szwecja pozostała poza blokiem NATO, aczkolwiek jako kraj kapitalistyczny stała bliżej zachodu i stanowiła potencjalnego przeciwnika dla państw Układu Warszawskiego. Przez cały okres zimnej wojny zdarzały się liczne incydenty przekroczenia granicy morskiej czy powietrznej po obu stronach. Wielokrotnie w tym czasie obserwowano obce łodzie podwodne w różnych częściach bałtyckiego wybrzeża. W 1952 roku na wschód od wyspy Götska Sandon zaginął transportowy samolot szwedzki typu DC-3. Kilka dni później radzieckie Migi zestrzeliły jedną z maszyn poszukujących wraku. Dopiero po kilkudziesięciu latach Sztokholm przyznał, że ich maszyna prowadziła misję szpiegowską i została zestrzelona. Niestabilna sytuacja międzynarodowa spowodowała, że doktryna obronna musiała uwzględnić nowe formy prewencji, w tym ochronę przed atakami nuklearnymi. W latach 50-tych Szwecja rozważała nawet produkcję własnej broni atomowej bazującej na pokładach uranu w Billingen i zakupionej w Norwegii ciężkiej wodzie. Ostatecznie projekt upadł, ale narażone na ataki z morza i powietrza wschodnie wybrzeże wymagało stworzenia odpowiednich umocnień wojskowych. Stworzono wtedy około 30 pozycji obronnych skupionych w kilku grupach. Na niewielkim półwyspie położonym na południe od Oxelösundu powstała bateria brzegowa nazywana Femörefortet. Należała ona do kompleksu ochraniającego ważny port z hutą żelaza oraz wejście do zatoki Bråviken prowadzącej w kierunku Norrköpingu. Powstało tam też coś więcej, ale w latach 60-tych był to obiekt teoretycznie całkowicie utajniony. Teoretycznie, bo zapewne pod otoczoną zasiekami działkę docierali liczni "grzybiarze", jak żartobliwie nazywano obcą agenturę. Także i wśród miejscowej ludności krążyły rozmaite legendy o tym jak wygląda faktycznie to miejsce w zakazanej strefie. Jedni
uważali, iż wewnątrz skały znajduje się cały szpital wojskowy, inni -
że jest to tajna baza okrętów podwodnych. Niektórzy sądzili, że
podziemne przestrzenie są tak wielkie, iż umożliwiają ewakuację całej
populacji Oxelösundu,
czyli około 13 tysięcy osób na wypadek atomowego holocaustu. Spekulowano też, że podziemny obiekt ma
połączenie korytarzem wykutym w skale pod dnem Bałtyku z odległą o jakiś
kilometr skalistą czubatą wysepką Vinterklasen. Na Vinterklasen stała mała latarnia morska - obiekt też w środku niedostępny, stąd tego typu domysły. Formalnie na Femöre znajdowały się 3 działa brzegowe zbudowane w zakładach Bofors z lufami o kalibrze 7,5 cm. Wielkość ta nie robiła zresztą specjalnego wrażenia. W samej Szwecji armaty 24-centymetrowe zamontowano np. w twierdzy Älvsborg pod Göteborgiem, a na naszym wybrzeżu Niemcy zbudowali w czasie wojny baterie-olbrzymy, których średnica lufy przekraczała 40 cm. Te z Oxelösundu pozwalały w każdym razie razić ogniem okręty nieprzyjaciela znajdujące się w odległości 13 km. Obiekt wyposażony był ponadto w stację radarową oraz peryskopy umożliwiający śledzenie powierzchni z podziemnego bunkra. Oprócz trudno dostępnego, lesistego i skalistego terenu dodatkowe maskowanie stanowiły elementy infrastruktury kolejowej mające wprowadzić w błąd przeciwnika. Dostępu do środka broniła 10-metrowa warstwa granitowej skały. Schron umacniał oczywiście dodatkowy żelbetonowy pancerz. W jednym miejscu stworzył on oryginalny kształt przypominający nos krokodyla. Wewnątrz zamontowano pancerne grodzie stanowiące dodatkową zaporę. Wszystko to umożliwiało przynajmniej teoretycznie przeżycie wybuchu atomowego o sile porównywalnej z bombą zrzuconą na Hiroszimę. W tajnym schronie stacjonował oddział 70 żołnierzy wyposażony w żywność, zasoby wody pitnej oraz energii na okres 30 dni. Filtry pozwalały na dopływ powietrza bez zanieczyszczeń chemicznych oraz radioaktywnych. 450 metrów podziemnych korytarzy łączyło stanowiska bojowe z placówką dowodzenia oraz kompleksem mieszkalnym: sypialnią i kuchnią. Oddział miał za zadanie prowadzić obronę przy użyciu środków konwencjonalnych, nawet w przypadku zbombardowania. W 1998 roku wojsko ostatecznie wyniosło się z tego miejsca. Do 2003 roku obiekt stał pusty, ale miłośnicy militariów uratowali go przed zapomnieniem i udostępnili do zwiedzania. Wycieczka z przewodnikiem pozwala wczuć się w klimat zagrożenia i niepewności w ciasnych klaustrofobicznych pomieszczeniach. Wizytę uzupełnić można odwiedzeniem malowniczej latarni morskiej na klifie Femörehuvud oraz spacerem wśród sosnowego lasu w otaczającym rezerwacie przyrody. Oczywiście nie jest to jedyne miejsce w neutralnej Skandynawii, w którym znajdziemy stary schron przeciwatomowy. W samym Sztokholmie jest takich podziemnych kryjówek przynajmniej kilkadziesiąt, część z nich funkcjonuje dzisiaj jako parkingi, zakłady usługowe, lokale gastronomiczne itp. W okolicach Karlskrony również znajdują się pozostałości tajnej bazy na wypadek wojny totalnej. Nie mówiąc już o słynnym skalnym kościele Tempeliaukkio w stolicy Finlandii Helsinkach. Pozostałością nuklearnego rygoru jest też zwyczajowy alarm. W pierwszy poniedziałek miesiąca uruchamiane są w całej Szwecji w celach ćwiczebnych sygnałowe syreny.
INFORMACJE PRAKTYCZNE: Wycieczki tylko z przewodnikiem odbywają się w okresie od końca czerwca do połowy sierpnia w rytmie półgodzinnym od 11 do 15. Oprócz tego obiekt jest dostępny także w maju, czerwcu, wrześniu i październiku, ale tylko w weekendy i wejścia realizowane są o 11, 12, 13.30 i 14.30. Wycieczka trwa około godziny. Prowadzi najpierw do części nadziemnej a następnie do serca fortu. Za pomocą peryskopu symulowana jest bitwa morska. Wstęp 90 SVK, zniżki dla młodzieży, dzieci do 8 lat wchodzą bezpłatnie. Na miejscu kiosk z pamiątkami i księgarnią tematyczną. Telefon kontaktowy: 015 53 08 44, strona web: http://www.femorefortet.se
INFORMACJE PRAKTYCZNE: Wycieczki tylko z przewodnikiem odbywają się w okresie od końca czerwca do połowy sierpnia w rytmie półgodzinnym od 11 do 15. Oprócz tego obiekt jest dostępny także w maju, czerwcu, wrześniu i październiku, ale tylko w weekendy i wejścia realizowane są o 11, 12, 13.30 i 14.30. Wycieczka trwa około godziny. Prowadzi najpierw do części nadziemnej a następnie do serca fortu. Za pomocą peryskopu symulowana jest bitwa morska. Wstęp 90 SVK, zniżki dla młodzieży, dzieci do 8 lat wchodzą bezpłatnie. Na miejscu kiosk z pamiątkami i księgarnią tematyczną. Telefon kontaktowy: 015 53 08 44, strona web: http://www.femorefortet.se
Tunel wewnątrz fortu |
Bruna Stugan, czyli dzisiejsze wejście do części podziemnej |
Widok z baterii na morze |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz