"Przyjacielem domu jesteś kiedy do niego wchodzisz i myślisz o nim w ten sam sposób" - taka szwedzka sentencja znajduje się nad bramą wejściową do tej imponującej rezydencji magnackiej. W XVII w. władający tą posiadłością hrabia Axel Vrede von Sparre był jednym z członków paryskiej loży wolnomularskiej. Zamiłowania do tajemniczych aforyzmów widać na ścianach i portalach - do dziś można je odczytywać wędrując po tutejszych zakamarkach i oczywiście znając szwedzki, francuski i łacinę. Obecny kształt budowli nadano jej jednak później - w latach 1827-48, kiedy to stała się ona własnością najbogatszego magnata w kraju Carla de Geera af Leufsta. To jego żona Ulrika po lekturze powieści Waltera Scotta Ivanhoe zapragnęła zamieszkać w średniowiecznym rycerskim zamku. Kochający małżonek skontaktował się zatem z brytyjskim architektem P. F. Robinsonem, który wcześniej zaprojektował stylową rezydencję szkockiemu pisarzowi i zlecił mu przebudowę twierdzy, którą według jego rysunków przeprowadził rodzimy budowniczy Abraham Nyström. Stora Sundby Slott kojarzy mi się trochę z polskim zamkiem Krzyżtopór. Podobna sylweta, podobne założenie typu palazzo in fortezza (kiedyś lustro wody jeziora Hjälmar leżało wyżej i sięgało pod same mury), i to wrażenie potęgi królującej nad równiną. Mamy tutaj też podobną symbolikę elementów architektonicznych: cztery duże wieże oznaczają pory roku, 12 mniejszych - miesiące, 52 komnaty - tygodnie a okna 365 dni w roku. Oczywiście jest w tym porównaniu także trochę ułudy, bo Krzyżtopór to jedynie imponująca ruina, zniszczona nomen omen przez Szwedów w czasie potopu. Ale Stora Sundby pokazuje czym mógłby być świętokrzyski zamek, gdyby w spokoju przetrwał do naszych czasów. Neogotycki charakter widać na zewnątrz w pokrytych zieloną dachówką pinaklach oraz w bogatej ornamentyce gzymsów, portali i obramowań okiennych. Jest w tej budowli i coś z klasztoru (stalowe krzyże na szczytach wież) i ze staroświeckiej hali fabrycznej. Ale pod neogotycką skorupą zachowały się barokowe wnętrza i stare meble pamiętające czasy Carla de Geera, jego żony oraz późniejszej lokatorki księżnej Stefanii von Wedel. Pewnym kuriozum jest rama łóżka stworzona z dawnego barokowego panelu zdobiącego galerię organową kościoła w Sali. W dwupiętrowej sali balowej - jednej z większych w szwedzkich zamkach podziwiać można natomiast wiszące kryształowe żyrandole oraz obiegający ściany fryz przedstawiający przekroczenie Alp przez wojska Hannibala. W sąsiedztwie jest też okazała biblioteka a na strychu stara garderoba z sukniami z dawnych epok. W podziemiach oprócz składu wina obejrzymy nawet spreparowany szkielet zamknięty w ponurym lochu. To raczej atrakcja dla turystów, bowiem zamek nigdy nie pełnił funkcji więzienia i raczej nie wiązały się z nim jakieś krwawe historie. W 1600 roku członek rady królewskiej Erik Larsson Sparre został stracony na rynku w Linköping z rozkazu Karola Sudermańskiego jako zdrajca i poplecznik Zygmunta III Wazy. Wtedy to majątek Stora Sundby został na jakiś czas skonfiskowany, ostatecznie jednak królowa Krystyna zrehabilitowała wdowę po możnowładcy i przywróciła familii Sparre ich dobra. Pamiętać należy, że pałac jest nadal zamieszkany przez spadkobiercę rodu, barona Johana Klingspora wraz z rodziną. W Szwecji nie było tylu wojen, zaborów i rewolucji ustrojowych, które spowodowały olbrzymie zmiany własnościowe, jeśli chodzi o zamki i pałace. U nas większość tak dużych rezydencji została już upaństwowiona i przekształcona w muzea, na północ od Bałtyku niekoniecznie. Mieszkanie w takim wielkim zamku to na pewno spora ekstrawagancja i swoista przygoda, z drugiej strony jednak wymaga stałej opieki, konserwacji i pielęgnacji. W jaki sposób codziennie wysprzątać te bagatela 4000 metrów kwadratowych? Zwiedzanie wnętrza jest możliwe, ale tylko w maju i czerwcu po wcześniejszym umówieniu Przez cały rok dostępny jest natomiast rozległy park angielski otaczający posiadłość. W lasach obejmujących 3000 hektarów powierzchni znajduje się rewir myśliwski. W rozległych zagrodach hodowane są jelenie, daniele oraz muflony. Na wzgórzu porośniętym dębami kryją się nędzne resztki starej twierdzy wybudowanej w tym miejscu jeszcze w XIV w. i splądrowane w czasie walki o koronę szwedzką między Magnusem Erikssonem a Albrechtem Meklemburskim. Nieopodal na trawiastym pagórku stoi też kamień runiczny z XI w. przeniesiony w to miejsce ze wsi Salsta. Spod kamienia jest ładny widok na zamek i jezioro Hjälmar. Mimo swojej wielkości rezydencja jest dobrze ukryta. Dostrzec ją można tylko z jednego wzgórza na głównej drodze 56 prowadzącej z Katrineholmu do Kungsör. Aby w pełni rozkoszować się widokiem trzeba albo wypłynąć na jezioro albo podejść pod samo zamczysko. To może jest powodem, że Stora Sundby nie stanowi tak spektakularnej atrakcji turystycznej jak inne pałace Szwecji np. Gripsholm, Drottningholm czy Läckö.
INFORMACJE PRAKTYCZNE:
Adres: Stora Sundby Gård, 64040 Stora Sundby
Kontakt telefoniczny pod numerem 0706 904 715 tylko w sprawie polowań. W kwestii udostępnienia turystycznego najlepiej pisać na adres mailowy: info@storasundby.se
Strona web: http://www.storasundby.com
Zwiedzanie wnętrz po wcześniejszej rezerwacji: wtorki, środy, czwartki w maju i pierwszej połowie czerwca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz